Elbrus narciarstwo w CCCP… Wspomnień czar…
Brakowało nam tylko automatów Kałasznikowa…Zasmakowałem tego…2
Takich narciarek tam nie było…
No to jedziemy… Był to chyba kwiecień. Autokar – jeżeli można nazwać tak ten środek lokomocji. Nie wiem za bardzo jak go przedstawić. Faceci z dojrzalszego pokolenia zapewne pamiętają wysłużone autobusy PKS z tamtego stulecia. Były Jelcze, Sany i czeskie Karosy. Te wymienione to były luksusy w porównaniu z tym do czego Nas zapakowano. Tamten to była kupa żelastwa, która miała silnik i siedzenia. Ale jechało.
Nasza gehenna zaczęła się kiedy skończyły się drogi asfaltowe, jakiej by one nie były jakości. Mianowicie duża część trasy to były drogi ubite pokryte suchą ziemią, z dziurami, które zawieszenie wytrzymywały chyba te autokary.
Po pewnym czasie w „autokarze” pojawił się kurz. Był tak uciążliwy, że nie pozwalał normalnie oddychać. Cały autobus tzn. my „Innostrańcy” zakładali na usta chustki, szaliki, czapki i inne szmatki, które służyły jako „kurz maski”.
Dzisiaj wzięli by nas za oddział terrorystów. Brakowało nam tylko automatów Kałasznikowa. Nie było czym oddychać, a i widać w środku mało. No tak to się jechało.
To nie Elbrus, ale też pięknie…
A teraz rekompensata. To co można było zobaczyć przez szyby zrekompensowało mi całe opisane powyżej niedogodności. Widoki krajobrazu, zamazane już trochę moją pamięcią były urzekające. Surowość, otoczenia sprawiała wrażenie innego świata. Świata tajemniczości, niepokoju, a zarazem piękna. Skały, olbrzymie, wiszące nad drogą /część z nich już na drodze/, dodawały temu wszystkiemu adrenaliny. Ludzie, których widzieliśmy po drodze, ich rysy twarzy, regionalne ubrania uzupełniały całość tej niesamowitej autokarowej podróży. Byliśmy w innym świecie. Po około czterech godzinach dojechaliśmy do celu. Hotel Czeget tu będziemy mieszkać. Góra Czeget 3460 m n.p.m. Tu i na Elbrusie mamy jeździć. To była jazda w półtora metrowych muldach…CDN
Zbigniew Nora Piasecki
Dodaj komentarz