Tag Archives: rodzice
Odzyskać uśmiech na twarzy dziecka
Jak chodzisz Fajtłapo. To niedawno usłyszane słowa „Tatusia” do kilkuletniego synka, gdy Ten potknął się na deptaku spacerowym. Ojcowie -Nie wiem jak odbierzecie ten tekst. Nie jest on mój i nie pamiętam, kto jest jego autorem, ale postanowiłem go zamieścić. Może pozwoli niektórym z Was na uniknięcie błędu w swoim postępowanie wobec własnych pociech.
Mnie kiedyś pomógł, i uświadomił aby powiedzieć przepraszam, chociaż po latach.
Ale wierzcie, poczucie mniejszej czy większej winy, czasami powraca.
Dlatego też proponuję niektórym z Was, którzy to dostrzegą, zmienić swoje postępowanie. Nie uważajcie , że to nadszarpnie Wasze Ego, czy Autorytet w oczach dzieci. Wręcz odwrotnie odzyskacie uśmiech na ich twarzach kiedy Was zobaczą, a czasami nawet utraconą miłość. A w moich skromnych oczach miano „Faceta Normalnego”.
Wiem , że są wakacje i może tekst trochę nostalgiczny, ale ogarnęła mnie jakaś zaduma i dlatego go publikuje.
Ojciec zapomina
Posłuchaj, synu! Mówię do Ciebie kiedy śpisz, z małą łapką zwiniętą pod policzkiem i jasnymi loczkami przyklejonymi do wilgotnego czoła. Przyszedłem do twojego pokoju, sam nie zauważony przez nikogo. Kilka minut temu, kiedy czytałem w bibliotece gazetę, przetoczyła się przeze mnie dusząca fala wyrzutów sumienia.
W poczuciu winy stoję przy twym łóżku.
Oto, co myślałem, synu. Stałem się powodem twojego cierpienia. Zrugałem Cię kiedy szykowałeś się do szkoły, ponieważ ledwie przetarłeś twarz ręcznikiem. Kazałem ci prosić o pozwolenie, byś nie musiał czyścić butów. Krzyknąłem ze złością, gdy upuściłeś coś na podłogę.
Przy śniadaniu też wytknąłem ci błąd. Rozlałeś coś. Pośpiesznie przełykałeś jedzenie. Zbyt grubo posmarowałeś chleb masłem. A potem, kiedy zacząłeś się bawić, zaś ja szykowałem się do wyjścia odwróciłeś się i krzyknąłeś:- Do widzenia, tato! Spojrzałem na ciebie spod oka i w odpowiedzi powiedziałem jedynie:- Nie garb się!
Wszystko zaczęło się od nowa późnym popołudniem. Zobaczyłem cię już na drodze. Na klęczkach grałeś w kulki. Miałeś dziurawe skarpety . Upokorzyłem cię przy kolegach, karząc ci maszerować przed sobą do domu. Skarpetki były drogie-gdybyś sam musiał je kupić bardziej byś o nie dbał. Wyobraź sobie synu tak pomyślałem.
Czy pamiętasz, jak później, kiedy czytałem w bibliotece, wszedłeś nieśmiało, z wyrazem bólu w oczach? Kiedy spojrzałem znad gazety, stałeś w drzwiach, wahając się czy wejść. – Czego znów chcesz?- warknąłem.
Nie odpowiedziałeś. Tylko przebiegłeś przez pokój jak burza i zarzuciłeś mi ręce na szyję, i pocałowałeś mnie a twoje małe raczki zacisnęły się z uczuciem, które Bóg zaszczepił w twoim sercu i którego nie mogła zabić nawet moja oschłość.
A potem już cię nie było – twoje nóżki tuptały na schodach.
Tak, synu wkrótce potem gazeta wysunęła mi się z rąk i pochwycił mnie okropny, chorobliwy strach. Cóż za nałóg mną owładną? Nałóg wynajdywania błędów i dawania reprymend – tak jakbym zapomniał, że jesteś tylko chłopcem. Ale nie dlatego, że Cię nie kocham. To dlatego, że zbyt wiele od ciebie wymagałem. oceniałem cię na miarę moich własnych lat.
A tyle było w twoim zachowaniu prawdy, dobra i delikatności. Twoje małe serduszko jest tak wielkie jak brzask nad wzgórzami. Było to widać kiedy wbiegłeś, by spontanicznie pocałować mnie na dobranoc. Nic więcej nie liczy się tej nocy, synu.
Przyszedłem pod osłoną ciemności do twojej sypialni i klęczę tu zawstydzony!
To kiepska pokuta. Wiem, że nie zrozumiałbyś tego wszystkiego, gdybym przyszedł do ciebie za dnia, kiedy nie śpisz. Ale jutro będę prawdziwym tatą! Będę twoim kumplem i będę płakać gdy ty płaczesz i śmiać się gdy ty się śmiejesz.
Ugryzę się w język kiedy przyjdą słowa zniecierpliwienia .
Będę wciąż sobie powtarzał jak zaklęcie: „On jest tylko chłopcem małym chłopcem!”
Chciałem widzieć w tobie mężczyznę. A jednak teraz, kiedy skulony śpisz na swoim posłaniu, widzę że wciąż jesteś dzieckiem.
Żądałem zbyt wiele, zbyt wiele.