Tag Archives: windsurfing
Windsurfing nadal żywy…
I dobrze się ma jak zresztą widać na załączonym obrazku…Nie przegrał z kitesurfingiem co mu niektórzy wróżyli… A nawet żyją w symbiozie…
Według mnie jest tu pewna analogia z czasów, gdy pojawił się snowboard i wróżono rychłe wymarcie narciarzy. Jak wiemy po wprowadzeniu nart carvingowych obie dyscypliny mają się całkiem nieźle…. Tak jest uważam i w przypadku tych dwóch „odjazdowych” dyscyplin sportu. A dla chętnych do rozpoczęcia windsurfingu kilka porad /przedruk z 2015 r./ Ale oczywiście jak najbardziej aktualnych…
Jak zacząć?
Najlepiej z instruktorem lub osobą mająca pojęcie o tym sporcie. Dlaczego? Bo sami na zasadzie prób i błędów możecie się długo uczyć, a efekt będzie „francuski”, czyli marny. Wiem to z doświadczenia, bo z przyjacielem prowadziłem wakacyjną szkołę i wypożyczalnie desek surfingowych. Ci, którzy skorzystali z naszych porad po kilku godzinach byli w stanie sami wypłynąć, a co najważniejsze wrócić bez naszej pomocy. Tak zwani twardziele, co to sami potrafią z reguły byli pośmiewiskiem plażowej widowni. Nawet, jeśli z pomocą Bożą odpłynęli od brzegu, to w powrocie musiała pomóc motorówka.
Kiedy najlepiej zacząć?
Jak najszybciej. A zacząć może każdy. Szkoliliśmy kilkuletnich bajali i osoby w tzw. średnim wieku. Latem, jest ciepło i ciepła woda nie zniechęci Was do tego sportu, gdy będziecie zażywać kąpieli podczas pierwszych godzin nauki. A w większości przypadków kąpiele są nieuniknione. Dlatego zaczynajcie w ciepłe dni, wtedy wpadanie do wody będzie dodatkowa frajdą. Gdy jest chłodniej załóżcie piankę /ubranie chroniące przed zimnem/. Przy słabym wietrze. Wtedy manewry żaglem będą łatwiejsze do wykonania.
Na jakim sprzęcie?
Lepiej na desce większej. Ma większą wyporność i jest bardziej stabilna. Będzie łatwiej opanować równowagę. Gdy już ją opanujecie można zmienić na mniejszą. Teraz pędnik. Czyli żagiel, bom, maszt, fał startowy. To wasza kierownica. Tu jest odwrotność. Żagiel z całą resztą nie za duży. Dopasowany do wieku, wzrostu i siły kursanta. Gdy już złapiecie „jak się to je” i połkniecie bakcyla, zaczniecie pływać na mniejszej desce i silnych wiatrach. Co do powierzchni żagli to są dwie szkoły. Jedna pływa na dużych żaglach przy słabych wiatrach, druga na mniejszych, ale gdy naprawdę wieje. Osobiście wolę tę drugą.
Ile trwa nauka?
Jak w każdej dziedzinie. Zależy od zdolności ucznia i umiejętności nauczyciela. Jeżeli sprzęt jest w miarę dobrany i są sprzyjające warunki atmosferyczne to po paru godzinach lekcji można samodzielnie pływać. A potem tylko trening. Trening, bo trening czyni mistrza.
Czy to bezpieczne?
To chyba najważniejsze. Nie ma nauki pływania na desce z żaglem bez zabezpieczenia. Kamizelka asekuracyjna jest obowiązkowa. To nic, że umiecie pływać. Windsurfing to piękny sport, ale mamy do czynienia z wodą. A do niej, jak i do gór należy podchodzić z respektem. Podczas pierwszych godzin nauki będą różne sytuacje. Czasem można oberwać bomem. Pyza tym warunki atmosferyczne zmieniają często piękną pogodę w gwałtowną burzę. Wtedy żarty się kończą. A niechciana wcześniej kamizelka okazuje się zbawieniem i często ratuje życie.
Ile ta przyjemność kosztuje?
Sprzęt dla amatorów. Ceny podane są wyjściowe i ogólnikowe. To zależy od naszego portfela. Deska polskiego producenta, zresztą bardzo dobra ze statecznikiem kosztuje ok. 1500zł. Ceny tych z importu zaczynają się od dwa razy większej sumy. Wyjściowe ceny pędnika to: żagiel 700zł, bom 400zł, maszt 450 zł. Inne akcesoria: paleta 100 zł, przedłużka 100 zł, stopa masztu 55 zł, kamizelka 100zł, buty 100zł, pianka 300 zł, rękawiczki 50zł, trapez 200 zł. Nowy komplet to wydatek rzędu 3500 do 7000 zł. Ale bez paniki. Sprzęt to zakup na parę lat. Zresztą można zacząć na używanym, a wtedy ceny są kilkakrotnie niższe. Ale aby się napić piwa, nie trzeba od razu kupować browaru, są przy szkółkach wypożyczalnie, no i przyjaciele oczywiście.
Czy te przyjemności są warte tych pieniędzy. Zacznijcie uprawiać windsurfing lub kitesurfing, a odpowiedzi jestem pewny.
Zbigniew Nora Piasecki
Faceci Pobudka.Walnijcie ręką w stół.
Od dziesięciu do sześćdziesiątki /tak na moje oko/, taką rozpiętość wiekową „Facetów” można zobaczyć na wodach Zatoki Puckiej pływających na deskach i kiteach. Myślę, że Ameryki tu nie odkryłem i też nie mam takiego zamiaru, to już za mnie zrobił Kolumb. Chcę tylko powiedzieć, że ten sport między innymi uprawiają nadal duże rzesze facetów w wieku, który wymieniłem na wstępie.
Moje sporty
Sport to pozytywna cecha mojej osobowości.
Tak informacyjnie:
Lato : tenis, windsurfing, czasami bieganie na stadionie, pływanie gdy jestem nad wodą.
Wiosna, jesień: tenis, pływanie basenowe.
Zima: narciarstwo zjazdowe, hokej, halowa piłka nożna, czasami tenis.
I to moje „koniki” o których zamierzam pisać , ale nie tylko.